Kochani,
kolejny rok za nami. Tak, za nami, bo jesteście w tej walce razem ze mną.
Za mną kolejne miesiące leczenia. Nie było lekko, ale dzięki pomocy Waszej oraz Fundacji Rak’n’Roll wiedziałam, że dam radę. Przeszłam ten największy hardcore w życiu i wyszłam z tego cało (no, oprócz jednej piersi 😊). Mam raka, ale rak nigdy nie będzie miał mnie!
Po zakończonej radioterapii i złapaniu kilku głębszych oddechów trafiłam do Europejskiego Centrum Zdrowia w Otwocku, gdzie przeszłam kolejną operację. Tym razem była to rekonstrukcja piersi. Nie mogłam za długo „wylegiwać się” po zabiegu, ponieważ Instytut Onkologii się o mnie upomniał. W czasie wizyty moja przecudna pani doktor Katarzyna P. oświadczyła, że rozpoczynamy hormonoterapię. No cóż, jak trzeba, to trzeba. Codziennie przyjmuję doustnie hormony i raz w miesiącu jadę do Instytutu Onkologii na podskórne podanie implantu. W Instytucie pojawiam się również co 6 miesięcy na podanie kwasu zoledrenowego, zapobiegającego osteoporozie spowodowanej terapią hormonalną.
Uzbierane środki przeznaczyłam na zakup leków, środków opatrunkowych, dodatkowe badania, dojazdy na konsultacje i leczenie w Instytucie Onkologii.
Obecnie mój stan zdrowia jest stabilny. Staram się żyć normalnie – pracuję, jeżdżę na mecze moich małych mężczyzn i kocham życie takim, jakie jest. Jasne, że można zwątpić, można się bać, ale nigdy nie można się poddać. Już nic nie będzie takie, jak było. Po tym, co przeszłam, czuję głębiej i widzę więcej.
Dziękuję Wam moje Anioły za pomoc, wsparcie i za to, że nadal ze mną jesteście. Dziękuję całej ekipie najlepszych Rak’n’Rollowców – bez Was by się nie udało.
***
Mam na imię Wiola. Mam 46 lata. Dokładnie 3 lata i 4 miesiące temu dowiedzieliście się o mojej chorobie. To właśnie wtedy poprosiłam Was o pomoc. I wiecie co? W najśmielszych snach nie sądziłam, że w aż tak ekspresowym tempie ją otrzymam.
Dzięki Waszym ogromnym serduchom udało się zebrać potrzebne środki na zakup leku pertuzumab. Dziękuję Wam wszystkim za Wasze modlitwy, słowa otuchy i za każdy datek. Bez Was to by się nie udało. Modlę się za Was i mam w swoim sercu.
Za sobą mam chemię, operację, rehabilitację. I radioterapię, 25 dawek. Śmieję się, że jak zwykle najwięcej dawek musiałam dostać ja… 😉 Warto, bo na dzień dzisiejszy jestem wyleczona. Jednak to nie koniec…
Przez najbliższe 5 lat będę przyjmować terapię hormonalną, która ma zapobiec nawrotowi choroby i przerzutom. Co miesiąc będę musiała pojechać do Centrum Onkologii na wprowadzenie podskórnego implantu. Nie jest z nim lekko – igła jest cholernie gruba, ale daję radę. Poza tym codziennie będę przyjmować doustnie hormony. W kolejnych krokach planowana jest operacja rekonstrukcji piersi.
Choroba nauczyła mnie prosić o pomoc. Dlatego proszę o wsparcie, wierząc że mogę na Was liczyć. Potrzebuję go, by sfinansować zakup leków oraz dojazdy do Centrum Onkologii – chcą mnie tam widzieć każdego miesiąca przez 5 lat. Takie mam plany podróżnicze na najbliższą przyszłość 😉
Z całego serducha dziękuję!
***
Mam na imię Wiola. Mam 43 lata. Moja rodzina to ja i dwóch moich synów Oliwier lat 12 oraz Kacper lat 6. Wychowuję ich sama. Radziliśmy sobie całkiem nieźle – chociaż czasem bywało cholernie ciężko. Aż do stycznia br., kiedy to zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy piersi.
Co poczułam?
Strach – co będzie z moimi chłopakami? Nie pytałam „dlaczego ja, dlaczego mnie się to przytrafiło”? Powiedziałam sobie, że muszę z tego wyjść – przecież chłopcy mają tylko mnie. Muszę dać radę i pokonać chorobę! Zawsze byłam przy nich na meczach piłkarskich, na zawodach pływackich, kiedy mieli gorsze dni i tak musi pozostać, musi! Chcę patrzeć jak dorastają, być w dobrych i złych momentach ich życia – przecież jestem ich mamą
Moje leczenie będzie obejmowało chemioterapię oraz, w późniejszym czasie, mastektomię piersi. W celu bardziej efektywnego leczenia oraz zapobiegnięciu przerzutom i nawrotowi nowotworu zaproponowano do chemii dodać 7 dawek leku pertuzumab, który w moim przypadku jest niestety nierefundowany. Koszt zakupu wszystkich dawek leku wynosi 80 tys. złotych.
Nigdy nie musiałam nikogo prosić o pomoc, ale teraz muszę bo nie stać mnie na zakup tego leku.
Pomóżcie mi proszę pokonać tę chorobę i być nadal mamą.