Mam na imię Mariusz, mam 42 lata, wspaniałego 13- letniego syna i kochającą żonę.
W wieku 33 lat wykryto u mnie nowotwór złośliwy nerki w trzecim stadium. Pamiętam ten dzień jak dziś… miesiąc wcześniej kupiłem wymarzone mieszkanie, miałem głowę pełną marzeń i planów, ale życie napisało własny scenariusz.
Od momentu diagnozy moje życie toczy się wokół choroby. Towarzyszy mi ciągła niepewność, permanentny strach i nieustanna walka, która trwa już prawie 9 lat.
Jestem po siedmiu operacjach (przerzutów w otrzewnej, w loży po usuniętej nerce, nadnerczu, płucach, węzłach chłonnych) i po dwóch liniach leczenia refundowanego przez NFZ. Niestety obecnych przerzutów nie da się usunąć, a II i ostatnia linia leczenia nie przyniosła zamierzonych efektów.
W tej chwili jedyną szansą na zatrzymanie „przeciwnika” jest leczenie komercyjne. Po konsultacjach z wieloma specjalistami najlepszą opcją leczenia jest połączenie dwóch leków (nivolumab i kabozantynib), jednak cena tych leków jest dla mnie nieosiągalna.
Pomimo przeciwności staram się w miarę „normalnie” żyć, uwielbiam wędkować i spędzać czas z najbliższymi. Syn i żona są dla mnie motorem napędowym i nadają sens mojemu życiu. Mam wokół siebie też wspaniałych przyjaciół, znajomych i rodzinę, od których czerpię siłę i motywację do działania i walki.
Choroba pokrzyżowała moje plany i marzenia, wywróciła życie do góry nogami i zmieniła priorytety.
Nie poddaję się, mam nadzieję, że czeka mnie jeszcze wiele pięknych chwil.
Po prostu mam dla kogo i po co żyć.