Każdy etap choroby nowotworowej jest bardzo trudny. Diagnoza, chemioterapia, operacja, naświetlania, rekonwalescencja… Każdy pacjent przechodzi przez te etapy w inny sposób. Dla mnie najtrudniejsze jest teraz. Na imię mam Agnieszka i od przeszło roku zmagam się z chorobą nowotworową. Przeszłam chemioterapię, operację, jestem w trakcie rehabilitacji. Do tej pory wszystko to robiłam machinalnie, czyli kazali, to robiłam. Leczenie onkologiczne to niestety nie tylko leczenie choroby ciała, ale (albo przede wszystkim) leczenie choroby umysłu.
Do ogarnięcia mam „głowę”. Muszę poukładać sobie wszystko: życie po raku, powrót do pracy i do tak zwanej normalności. To naprawdę jest trudne. Ludzie często widząc uśmiech na twarzy, uważają, że już wszystko jest OK. Niekonieczne. W naszych głowach, głowach pacjentów onkologicznych, jest ogromny bałagan, chaos i strach przed jutrem. Dzięki cudownym ludziom, którzy mnie otaczają, mam siłę, by rano wstać i żyć. Trochę na zwolnionych obrotach, trochę obolała (niestety skutki uboczne leczenia onkologicznego), ale żyję, oddycham i mam się coraz lepiej. Rak to nie grypa, o której po wyleczeniu można ot tak zapomnieć. O raku nie da się zapomnieć już nigdy. Przy każdym badaniu, przy każdej wizycie na onkologii z tyłu głowy jest tyko jedna myśl: ŻEBY WSZYSTKO BYŁO DOBRZE.
Pragnę podziękować z całego serca wszystkim darczyńcom. Wszystkim, którzy w przeciągu ostatniego roku razem ze mną przechodzili ten bardzo trudny okres. Dziękuję za każdą wpłaconą złotówkę, za każde dobre słowo, za każdy gest w moim kierunku, za to, że mogłam i nadal mogę liczyć na tak wiele życzliwych mi ludzi. Środki finansowe, które zebrałam, zostały przeznaczone na leki i suplementy diety, rehabilitację, dojazdy do placówek medycznych, konsultacje i badania specjalistyczne. Leczenie onkologiczne to bardzo długi i mozolny proces, dlatego Wasza nieoceniona pomoc jest mi nadal niezbędna. Wiem, że mogę na Was liczyć i w tym roku, podczas kolejnego etapu mojego leczenia. Środki zgromadzone na moim subkoncie przeznaczę na leczenie, konsultacje i badania specjalistyczne, suplementy i leki oraz rehabilitację i dojazdy do placówek leczniczych.
W grupie siła i wiem, że razem możemy wszystko. Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję, że jesteście ze mną.
***
Mam na imię Agnieszka, mam 50 lat, cudownego męża i dwójkę równie cudownych dzieci. Uwielbiam górskie wycieczki i czytanie książek. Ktoś mi kiedyś powiedział: „opowiedz życiu o swoich planach, a ono je szybko zweryfikuje” i tak właśnie stało się w moim przypadku.
Trzy tygodnie po urodzinach otrzymałam diagnozę: nowotwór złośliwy, rak naciekający gruczołu piersiowego, rak inwazyjny. Nie znam osoby, której taka informacja nie powaliłaby na kolana. Dla mnie i mojej rodziny przez moment to był koniec świata, ale mając wokół siebie wielu bardzo życzliwych, mądrych i ciepłych ludzi, dość szybko zakasaliśmy rękawy i ruszyliśmy do przodu. Zamiast rwać włosy z głowy, płakać i załamywać ręce, postanowiliśmy zacząć działać zadaniowo. Wzięliśmy się z życiem za bary i ruszyła machina.
Mnóstwo badań, ogrom czasu spędzonego na onkologii, wiele przejechanych kilometrów. Efektem tego jest to, że od trzeciego lipca 2024 roku jestem objęta leczeniem onkologicznym (chemia czerwona 4 wlewy, chemia biała 12 wlewów). Następnie czeka mnie ponownie wiele badań, operacja, rekonwalescencja.
Moja serdeczna przyjaciółka, widząc moje zmagania z chorobą, postanowiła działać i zgłosiła mnie do Fundacji Rak’n’Roll, chcąc mi pomóc zarówno emocjonalnie, jak i finansowo.
Zwracam się z prośbą o pomoc w zebraniu środków finansowych, które przeznaczę na walkę z moją chorobą i skutkami chemioterapii. Niezbędne są leki i suplementy diety, rehabilitacja i fizjoterapia, dojazdy do placówek medycznych, konsultacje i badania specjalistyczne.
Każda złotówka ma moc i już dziś dziękuję za Waszą dobroć i hojność.