Wspaniali Darczyńcy,
Z całego serca pragnę Wam podziękować, gdyż od początku choroby wspieracie mnie hojnie i towarzyszycie w drodze do odzyskania zdrowia.
Załogo Fundacji Rak’n’Roll – bez Was byłoby smutno i czarno-biało, a jednak zobaczyłam kolorowy świat. Dziękuję za Kulę radości i siłę, którą od Was łapię!
Trochę o mnie…
Obecnie jestem na etapie przyjmowania ostatnich 5 dawek Herceptyny (wlewy leku podtrzymującego, zabezpieczającego przed nawrotem choroby) oraz hormonów, te z kolej zaplanowanie są na kilka lat. Mogę odważnie powiedzieć, że jestem i czuję się zdrowa a rekonwalescencja po długim i wyniszczającym organizm leczeniu; chemioterapii, radioterapii, operacji potrwa jeszcze jakiś czas.
Cieszę się każdym dniem i tryskam optymizmem, bo gdyby nie moja świadomość podstępności choroby, mogłoby mnie nie być w tym miejscu. W moim odczuciu nowotwór to cenny „nauczyciel”, pomaga inaczej spojrzeć na życie i wyciągnąć wnioski z dotychczasowych doświadczeń.
Zaczęło się tak…
w ubiegłym roku w kwietniu po 3 latach remisji los postanowił sprawdzić moją czujność i wytrwałość, bo w trakcie samokontroli piersi i węzłów wykonując samobadanie wyczulam malutki guz (5 mm). Moje zaskoczenie było ogromne, pierwsza myśl – znam już ścieżkę leczenia, zatem poradzę sobie i zrobię to po raz drugi! Nie przeżywałam tej wiadomości o nawrocie choroby tak mocno jak w 2018r, gdy zachorowałam pierwszy raz. Teraz jestem zupełnie innym człowiekiem, gdyż choroba uświadomiła mi, jak silna jestem, jak „pozytywne nastawienie” pomaga w leczeniu – słowa samych lekarzy! Zaakceptowałam ponownie to, co się dzieje i całą energię skierowałam na poszukiwania leczenia dla mnie. Kilka wizyt lekarskich i podjęcie intensywnego leczenia, a przy tym dużo aktywności, aby wietrzyć głowę i przebywać wśród kojącej przyrody. Byli ze mną przyjaciele, rodzina, ale przed wszystkim spokój, muzyka i wiara w powodzenie leczenia i zaufanie do lekarza.
Pierwsze doświadczenia z chorobą nowotworową zaczęły się tak…
kwiecień 2018 roku – wyniki badań biopsji (dzień po moich urodzinach) – diagnoza i poukładany świat legł w gruzach, gdyż zdiagnozowano u mnie agresywny nowotwór piersi Her 2 +++, który wymagał podjęcia niezwłocznego i intensywnego leczenia. Moje życie totalnie się rozpadło, nie wiedziałam, dlaczego mnie to dopadło, co zrobiłam nie tak i tylko ta myśl zaprzątała moją głowę przez kilka tygodni. Niesprawiedliwość losu i totalny brak akceptacji na to, co mnie spotkało!
Po pierwszym szoku, niedowierzaniu i wylaniu morza łez postanowiłam podjąć „walkę” o Siebie. Moje marzenia, praca, hobby wszystko przestało mieć znaczenie, myślałam tylko o tym, jak odzyskać zdrowie. Wspierała mnie rodzina, znajomi, przyjaciele cały czas dopingowali mnie w walce o życie i zdrowie. Jestem wdzięczna psychoonkolog – Pani Małgorzacie Ciszewskiej -Koronie z Fundacji Rak”n”Roll, bo rozmowa z Nią wniosła najwięcej dobra w moje późniejsze życie i pojawiła się akceptacja – nie, nie od razu! Z czasem było powoli tylko lepiej!
Błyskawicznie podjęte leczenie przyniosło oczekiwane efekty, ponieważ po zakończonej zbiórce pieniędzy w Fundacji miałam możliwość wykupić nierefundowane leki (zalecone przez lekarza) pertuzumab (Perjeta), dzięki którym poskromiłam chorobę nowotworową w 2019 roku. Przeszłam długie, wyczerpujące organizm leczenie: chemioterapię, mastektomię, immunoterapię, rekonstrukcję, hormonoterapię. Mogę powiedzieć, że to dzięki Waszej szczodrości mogłam podjąć odpowiednie leczenie i wrócić do pełni zdrowia, za co Serdecznie Dziękuję!
Obecnie żyję z ogromnym poczuciem szczęścia, że wytrwałam i w optymalnym momencie poddałam się leczeniu. Każdy dzień jest dla mnie bardzo cenny i cieszę się, że mogę go przeżyć tak pięknie, jak tylko potrafię. Codziennie z wdzięcznością wstaję i się uśmiecham. Kocham życie!!! Realizuję się i spełniam marzenia: jako instruktor Nordic Walking – wolontaryjnie daję radość i pokazuję swoją postawą, jak dojść do zdrowia po trudnym leczeniu. Kończę studia podyplomowe z dietetyki, aby zadbać o zdrowie swoje i innych, wspierać, krzewić zdrowy styl życia w społeczeństwie.
Choroba była dla mnie trudna do zaakceptowania, gdy to zrobiłam, poczułam się lepiej. To był przełomowy moment, bo okazało się, iż choroba była „trampoliną” do rozwoju i poszerzania wiedzy o sobie. To był moment, w którym podjęłam proces terapeutyczny oraz działałam w grupach wsparcia.
Dziękuję za to, że są ludzie, którym nie jest obojętny los drugiego człowieka.
Mój cel zbiórki to zdrowie i równowaga a do tego są potrzebne pieniądze na badania kontrolne – nie zawsze refundowanie, suplementy, leki, rehabilitacja.
Jeśli możesz dziś nie wypić kawy na mieście, to proszę wpłać na moją zbiórkę, a energię złap z takiej myśli: „Pomaganie jest piękne, właśnie daję komuś nadzieję!
Dziękuję i dużo Słońca!
Agnieszka