Cześć!
Mam na imię Monika i tak jak niżej mogą Państwo przeczytać, raka piersi zdiagnozowano u mnie w wieku 29 lat. Zaraz skończę 32 i wciąż jestem! 😄
Dzięki Państwa szczodrości i wspaniałej bezinteresownej pomocy, udało mi się zebrać na 3 dawki bardzo ważnego dla mnie leku – rybocyklibu. Miesięczny koszt leczenia to ponad 5 tysięcy złotych.
Bardzo dobra tolerancja tej terapii przez mój organizm spowodowała, że mój onkolog wydał zgodę na zażywanie go do 2 lat. Nie mam już niestety na to pieniędzy. Korzystając ze wszystkich środków udało mi się opłacić 13 miesięcy brania tego leku. W połowie marca wykończę wszystkie opakowania. Wierzę, że dzięki niemu rak wciąż nie pojawił się ponownie w moim organizmie. Moja choroba była zaawansowana. Jednak nie na tyle, abym miała refundację tego przełomowego lekarstwa.
Potrzebuję więc pomocy.
Jeżeli mogą Państwo wesprzeć moją zbiórkę nawet najmniejszą kwotą, to będzie dla mnie bardzo dużo. Dzięki wpłatom wciąż będę mogła być i ufam, że ten lek pozwoli mi dłużej żyć. Opiekować się moją 5 letnią Lili, realizować plany i nie musieć znów mobilizować sił przeciwko chorobie.
Dziękuję za każdą pomoc!
***
Kiedy pod koniec 2018 roku wymacałam sobie guzek, nie zaniepokoiło mnie to. Wciąż karmiłam piersią moją dwuletnią Lili i właśnie z lewej strony biust od początku sprawiał mi większe problemy. Jednak, gdy zmiana się nie wchłaniała i zaczęła boleć, poszłam na USG, które miało mnie uspokoić. Niestety, tak się nie stało. Od początku było widać, że sprawa jest poważna. Machina diagnozy i leczenia ruszyła. W kwietniu 2019 r. rozpoczęłam chemioterapię. Później przeszłam operację (obustronną mastektomię i usunięcie wszystkich węzłów lewej pachy), radioterapię, chemię w tabletkach i kolejną operację. Mój nowotwór okazał się dosyć mocno zaawansowany (stadium 3) i odporny na leczenie. Dlatego potrzebne są większe działa, żeby pogonić go ostatecznie. Za chwilę rozpocznę leczenie rybocyklibem, na który dzięki Państwa pomocy zebrałam fundusze – bardzo za to dziękuję!
Niestety, tutaj nie kończą się moje wydatki, żeby wrócić do pełni zdrowia. Po całym inwazyjnym leczeniu nabawiłam się kilku problemów, których reperacji NFZ niestety nie pokrywa. Ból neuropatyczny w dłoniach i stopach uodpornił się na leki przeciwbólowe. Osłabiony kręgosłup zmienił strukturę i uciska na nerwy. Ciągłe zmęczenie organizmu, na które nie pomaga wyspanie się. Psychika, która nie jest w idealnym stanie po tych wszystkich przejściach. Żołądek, który przez kilka serii chemii buntuje się co chwila. Rozmazane widzenie niezwiązane ze zwiększeniem się wady wzroku, wymagające szybkiej diagnozy. To kilka najważniejszych dolegliwości, których chciałabym się pozbyć tak, jak i raka. Potrzebuję funduszy na opłacenie specjalistów oraz badań, dojazd do placówek medycznych, dietetyka, psychoonkologa, zakup stabilizatora kręgosłupa, zabiegi rehabilitacyjne.
Będę bardzo wdzięczna za Państwa wpłaty. Bardzo chcę żyć. Dla siebie, dla mojej małej córeczki i dla innych – wierzę w to, że mogę dać z siebie jeszcze wiele dobra najbliższym. Chcę zrobić wszystko, żeby już móc odpocząć od choroby. Dzięki Państwa pomocy wierzę, że będzie to możliwe.
***
Cześć!
Mam na imię Monika. Mam 30 lat, 3-letnią córeczkę i raka piersi g3 w 3 stopniu zaawansowania. Mam nadzieję że ta trójka będzie dla mnie szczęśliwa 😉
Na tej zbiórce zbieram fundusze na kilka spraw, ale przede wszystkim na rybocyklib.
Ze względu na duże zaawansowanie nowotworu i spore szanse na jego nawrót, mój lekarz zaleca mi półroczne leczenie tym lekiem. Miesięcznie to koszt ok. 5 000 zł. Do pełnej kwoty brakuje mi jeszcze 15 000 złotych. Lek jest niestety nierefundowany przy wczesnym raku piersi, ale badania kliniczne pokazują, że sprawdza się bardzo dobrze i blokuje rozwój nowotworu.
Poza tym chciałabym zebrać pieniądze na fizjoterapię, konsultacje onkologiczne i ginekologiczne (ze względu na mutacje brca1, będę musiała usunąć również „dół”), psychoonkologa, dojazdy do szpitali, dietetyka, aby dostosować żywienie do moich potrzeb oraz masaż limfatyczny (rodzaj masażu pomocny przy opuchnięciu spowodowanym usunięciem węzłów chłonnych ręki).
Mam nadzieję, że pomogą mi Państwo dojść do pełni zdrowia, tak abym mogła cieszyć się życiem które od czasu choroby ma dla mnie wyjątkowy słodki smak. I tak, abym mogła zobaczyć jak dorasta mój Liliputek, aj i co mi tam – nawet jak idzie na studia 🙂
Dziękuję!