Halko!
Zacznę od tego, że pięknie dziękuję za wsparcie, które otrzymałam od was do tej pory! Fundusze zgromadzone dzięki waszej pomocy pomogły mi cudownie zdrowieć – zarówno fizycznie (rehabilitacja, fizjoterapia), jak i psychicznie, co umożliwiło wskoczenie w tryb #lavidaloca i stworzenie kolekcji najwspanialszych wspomnień z szalonych momentów! Dziękuję! ❤
Ostatnie informacje, które możecie znaleźć w notkach poniżej, określają mój stan jako stabilny oraz informują, że zakończenie leczenia zostało przewidziane na koniec 2023 roku. Jednak mój rak niespodziewanie postanowił te plany nieco pokrzyżować i trochę się poprzerzucał, to tu, to tam. Wykonane pod koniec kwietnia badania pokazały ogniska w kilku miejscach – w kościach miednicy, żebrach, kręgach piersiowych i wątrobie. No trochę tego wyszło. Jak to się mówi – na przypale albo wcale!
Reakcja mojego onkologa prowadzącego była bardzo szybka, dzięki czemu jestem już po radioterapii, a zaraz po majówce (ponownie) rozpoczęłam chemioterapię. Nie będę tutaj pisać o rokowaniach ani o tym jak długo chemię będę dostawać, bo sytuacja jest bardzo dynamiczna i dość nieprzewidywalna. Z tego też powodu po raz kolejny proszę was o wsparcie – chciałabym dalej kontynuować rehabilitację, fizjoterapię i psychoterapię, na co głównie przeznaczę zebrane środki. Znaczną część najpewniej pochłoną też dojazdy do ośrodków medycznych oraz leki. W tym momencie więcej nie potrzebuję, ale jeśli sytuacja się zmieni, na pewno wrócę do was i powiem czego mi trzeba! ❤
PS Wiecie co? Jestem gotowa po raz kolejny pokazać temu złośliwcowi, gdzie raki zimują! 🦄
***
Cześć!
Na początku chciałabym gorąco podziękować wszystkim, którzy mnie wsparli! Zgromadzone środki umożliwiły mi kontynuowanie procesu zdrowienia – zarówno tego fizycznego (fizjoterapia, leki) jak i psychicznego. Jestem wam za to ogromnie wdzięczna! Każda wpłata dokonana przez was, nawet ta najmniejsza, dała mi dużego kopa pozytywnej energii! ❤
Jak część z was wie (a jak nie wiecie, to możecie też doczytać w notce poniżej), w wakacje 2018 roku usłyszałam słowa, które odwróciły moje życie do góry nogami: „nowotwór piersi, złośliwy”. Od tego czasu przeszłam całkiem dłuuuugą drogę – była operacja, była też chemia i radioterapia. Aktualnie mój stan jest stabilny, chociaż jestem pod stałą opieką wielu specjalistów, wciąż przyjmuję leki i rehabilituję rękę, z której częściowo wycięto mi węzły chłonne. Planowo pełne zakończenie mojego leczenia prognozowane jest na grudzień roku 2023 – czyli jeszcze trochę! Proces zdrowienia jest naprawdę wymagający, a skutki uboczne leków niestety nie pomagają.
Dzięki waszej pomocy udało mi się przejść proces żałoby po beztroskim życiu sprzed diagnozy i zrobić naprawdę duże kroki w kierunku akceptacji sytuacji, w której się znajduję. To wyzwoliło we mnie szaloną chęć życia, a w połączeniu ze specjalistyczną fizjoterapią i rehabilitacją – umożliwiło przeżywanie niezapomnianych przygód i tworzenie cudownych wspomnień, za co bardzo, bardzo dziękuję!
A że chciałabym móc dalej tak fajnie zdrowieć przez kolejny rok – zwracam się do was z prośbą o wsparcie. Pomożecie? ❤
***
Cześć, jestem Gosia i mam prawie 30 lat. Trzy lata temu usłyszałam, że mam raka piersi. Wszystko potoczyło się bardzo szybko – dwa tygodnie po diagnozie leżałam na stole operacyjnym, po czym chemia, a później radioterapia… Trochę spędziłam na szpitalnych korytarzach! A cały ten czas towarzyszyły mi jednorożce – puchate kapcio-rożki czekały na mnie na sali pooperacyjnej, a na ostatnią chemioterapię przyszłam z wielkim, różowym, latającym balonem-jednorożcem. Dzięki tym magicznym stworzeniom przeszłam przez to wszystko bez większych problemów – trzymały mnie w swojej opiece! Od tego czasu jestem chodzącym jednorożkiem. 🦄
Oprócz jednorożców, uwielbiam muzykę, sztukę, jedzonko i rolki. Gram trochę na gitarze, ukulele i perkusji, dużo tańczę (szczególnie podczas gotowania!), czasem rysuję, a na rolkach jeżdżę, kiedy tylko mam siłę.
Moje podejście do choroby jest bardzo luźne i humorystyczne, dlatego na zdjęciu widzicie mnie i mojego raczka. Mimo, że leczenie wygnało tego złośliwca z mojego ciała, to jednak odcisnął na nim duże piętno, w końcu „jak uszczypnie będzie znak”!
Zebrane pieniądze pozwolą mi sfinansować leki, dojazdy do placówek medycznych, a także specjalistyczne fizjoterapie, dzięki którym skutki uboczne zażywanych leków stają się do zniesienia, a obrzęk limfatyczny nie ma szans mi dokuczać. Dodatkowo chciałabym raczka wyrzucić też z głowy, bo trochę się tam zadomowił – stąd psychoterapia.
Pomożecie?! ❤