Kochani!
Mija rok od dnia, gdy zdecydowałam się podzielić z Wami tą informacją. Mijają dwa lata od dnia, gdy poddałam się mastektomii i usunęłam jajniki. Mijają trzy lata od diagnozy.
To były najtrudniejsze trzy lata w moim życiu! Serce ściska mnie, gdy o tym piszę, a oczy nadal robią się szklane…
Choroba spowodowała, że mój świat zatrzymał się na chwilę, ale jestem i powoli wracam na odpowiednie tory. Pracuję, wychowuję córkę i realizuję swoje plany. Rodzina, przyjaciele, znajomi podarowali mi moc siły i dużo miłości. Dzięki nim i dzięki Wam mogłam przejść przez tak ciężkie leczenie.
Kontynuuję kosztowną fizjoterapię przeciwobrzękową lewej ręki. Ćwiczę i rehabilituję się, gdyż radioterapia spowodowała duże ubytki w moim organizmie. Regularnie odbywam konsultacje onkologiczne i wykonuję wszystkie badania specjalistyczne.
Co kwartał jeżdżę na oddział onkologiczny i otrzymuję wlewy, które są ochroną przeciw przerzutom do kości. Przede mną kolejny zabieg chirurgiczny i chociaż strasznie się go boję, to wiem, że nie mogę się zatrzymać.
Dziękuję za Wasze wsparcie nie tylko finansowe, ale też za dobre słowo, serce i uśmiech, gdy się mijamy.
Dziękuję Wam, Moi Darczyńcy ❤️
Dziękuję również Fundacji Rak’n’Roll❤️ za każde spotkanie, inną historię i wielką pomoc każdego dnia!
Trzymajcie, proszę, za mnie kciuki!
Justyna!
***
Zaczęło się to w grudniu 2021 roku., Większość z Was przygotowywała się wtedy do świątecznego czasu pełnego magii i rodzinnej atmosfery, ja czułam, że mój świat rozpada na miliony kawałków…Myślałam, że już nigdy nie będzie dobrze.
Dziś z perspektywy czasu wiem, że te złe momenty w naszym życiu są po coś. Co zatem nauczyła mnie ta historia i dlaczego dopiero dziś umiem o niej napisać? Dała mi siłę. Do dnia dzisiejszego nie wierzyłam w siebie, a tym bardziej w to, ile jestem w stanie znieść. Zawsze słyszałam „jesteś słaba psychicznie, wrażliwa i ciężko będzie ci w życiu” i tak w sumie było. Usuwałam się, gdy na drodze stawały mocne charaktery, bałam się przeciwstawić wielu sytuacjom.
Ta, o której dziś piszę – nowotwór, pojawiła się tak nagle. Na początku płakałam, zastanawiałam się, dlaczego ja? Dlaczego nie ktoś inny? Dziś już wiem, że nie mógł być to ktoś inny, a w ten grudniowy wieczór dostałam szansę i prezent od życia! Trudno było mi się tym dzielić, ale jestem zdania, że historia nieopowiedziana nie służy nikomu.
Wszystkimi możliwymi siłami walczę o swoje zdrowie i życie. Mam kochaną i piękną córkę, a także wielką miłość przy sobie, która nigdy we mnie nie zwątpiła.
Zdiagnozowano u mnie nowotwór potrójnie ujemny. Obecnie jestem po chemioterapii, radioterapii i dwóch operacjach. Przyjmuję leki, suplementy, chodzę na rehabilitację. To wiąże się z kosztami, które przekraczają możliwości finansowe moje i mojej rodziny. Dlatego zwracam się do Was z uprzejmą prośbą o wsparcie mojej zbiórki oraz przekazanie 1,5% podatku.