Drodzy Darczyńcy!
Pragnę podziękować Wam za wsparcie. To dzięki Wam mam siłę i motywację do dalszej walki o życie, o siebie. Dziękuje, że jesteście.
Moja choroba trwa już trzeci rok.
Jestem po serii chemioterapii, która skończyła się całkowitym chirurgicznym usunięciem piersi. Zaraz potem rozpoczęłam intensywną radioterapię połączoną z kolejną chemioterapią (zakończoną w 2024 roku), po której miałam nadzieję na powrót do zdrowia i stabilności. Niestety los chciał inaczej: równy rok od mojej diagnozy na raka trzustki zachorowała moja mama – po pięciu miesiącach zmarła. Nadal trudno mi się z tym pogodzić.
Myślałam, że najgorsze już za mną. Niestety przy kolejnym badaniu RM dowiedziałam się o wznowie choroby – przerzutach do kości. To załamało mnie całkowicie.
Wszystko ponownie się zaczęło – mnóstwo badań, intensywne leczenie, chemioterapia, radioterapia. Obecnie przyjmuję chemię w tabletkach. Jestem pod ścisłą opieką lekarzy.
Czeka mnie dużo badań, często kosztownych – Wasza pomoc jest niezbędna, abym mogła kontynuować leczenie. W dalszym ciągu bardzo proszę o wsparcie – w wychodzeniu z choroby i w rehabilitacji.
Z góry bardzo dziękuję wszystkim Darczyńcom i ludziom dobrej woli. Bez Was nie dałabym rady.
Dziękuję!
***
Diagnozę poznałam kilka dni po moich 46 urodzinach. Ta wiadomość spadła na mnie jak grom z jasnego nieba.
Mam na imię Iwona. Mam 46 lat. Rok rozpoczął się dla mnie od diagnozy: nowotwór złośliwy prawej piersi z przerzutami do węzłów chłonnych. Brzmi jak wyrok. Z dnia na dzień zostałam bez środków do życia. Nowotwór nie pozwala mi pracować fizycznie; straciłam rentę chorobową, nie straciłam jednak chęci do życia. Zamierzam stoczyć bój z tym ciężkim przeciwnikiem.
Wstępnie zaproponowano mi całkowite usunięcie piersi, węzłów chłonnych i układu rozrodczego (ze względu na uwarunkowania genetyczne). Od kwietnia jestem na chemioterapii, przyjmuję chemię czerwoną. Na 16 dawek dwie mam już za sobą.
W ciągu kilku dni straciłam wszystkie włosy, ale nie straciłam chęci do życia i walki. Mam dla kogo żyć. Jestem mamą dwójki dzieci, córki i syna. Kilka miesięcy temu urodził się mój wnuk, którego nie zdążyłam jeszcze poznać, ponieważ wraz z moją córką i starszą wnuczką mieszkają w Anglii.
W chorobie moją motywacja są dzieci i wnuki oraz przyjaciele. Bardzo chciałabym zobaczyć wnuki – jeszcze się z nimi pobawić, poprzytulać i patrzeć, jak dorastają. Lubię dobrą książę, dobry film, spędzanie czasu z przyjaciółmi i spacery. Zawsze byłam i ciągle jestem osobą wesołą i łatwo nawiązującą kontakt.
Rzeczy przemijają, dobre uczynki są wieczne… Zrób proszę dobry uczynek na dzisiaj i wesprzyj moją zbiórkę choćby najmniejszą złotówką. Dla Ciebie to może być mały gest, dla mnie poczucie, że nie jestem sama w tym wielkim świecie. Potrzebuje dzisiaj pieniędzy na leczenie i wsparcia w tej trudnej walce, która nie musi być samotna.