Przez ostatnie kilka lat miałam naprawdę fajne życie, spokojne i harmonijne. A potem przyszedł lipiec 2024 i świat mi się zawalił.. wynik biopsji nie pozostawiał złudzeń – rak piersi potrójnie ujemny. Początkowo nie zdawałam sobie sprawy jak groźny to typ, ale wujek google wyjaśnił. Statystyki były bezlitosne. Nie jest kolorowo, ale przecież ja nie mogę umrzeć.. mam dwoje wspaniałych dzieci, kochającego faceta, psa, kota… Mam przyszłość, której jeszcze nie przeżyłam.
Załamałam się. Na dokładnie jeden dzień. A następnego wstałam i powiedziałam sobie: Ewa! masz zadanie do wykonania – zwalczyć dziada, odhaczyć, zapomnieć.
I zaczęłam odhaczać. Krok po kroku.
Pół roku chemii czerwonej i białej, immunoterapia, wlewy, badania, kryzysy. Nie było łatwo. Ale byłam silna. Bo musiałam być.
W marcu 2025 przeszłam mastektomię z rekonstrukcją. Myślałam, że to zwieńczenie mojej ciężkiej drogi. Ale to był dopiero początek kolejnej walki – tym razem z powikłaniami.
Gojenie było fatalne. Krwawienia, martwica, przetoka. W końcu – implant się odsłonił. I decyzja: trzeba go usunąć. Kolejna operacja już pod koniec czerwca. A potem jeszcze dwie, by podjąć próbę ponownej rekonstrukcji.
Przede mną też profilaktyczna mastektomia drugiej piersi ze względu na obciążenie rodzinne.
To wszystko, to nie tylko ból fizyczny i psychiczny, ale też ogromne koszty.
Materiały opatrunkowe, których zużywam mnóstwo, dojazdy do szpitala, leki, suplementy oraz leczenie skutków ubocznych chemii i immunoterapii pochłonęło moje oszczędności.
Dlatego proszę Was – z całego serca – o pomoc.
Każda złotówka to dla mnie realne wsparcie.
Nie chcę się poddać. Nie mogę. Mam dla kogo żyć.
Z góry dziękuję – za każde wsparcie, za każde udostępnienie, za każdą dobrą myśl.
Ewa