Kochani!
Mija kolejny rok moich zmagań o powrót do pełnej sprawności po wycieńczającym leczeniu raka piersi. To również kolejny rok bycia Podopieczną Fundacji Rak’n’Roll.
Bardzo dziękuję wspaniałym ludziom z Fundacji, którzy towarzyszą mi w zdrowotnych trudach codzienności. Słowa podziękowania kieruję również do wszystkich, którzy w ostatnim roku wsparli mnie finansowo, dokonując wpłat na moje subkonto w Fundacji oraz przekazując mi 1,5% podatku.
Chemioterapia, operacja, radioterapia to nie tylko trudne wspomnienia, ale również równie trudne jej konsekwencje w życiu codziennym. Radioterapia doprowadziła do zwiotczenia mięśni i ścięgien, w wyniku czego prawy bark wymaga ciągłej rehabilitacji, a brak węzłów chłonnych pod prawą pachą skutkuje obrzękiem ręki. Tylko jedynie dzięki cotygodniowej fizjoterapii ręka i bark są w stanie w miarę normalnie funkcjonować.
Raz na pół roku otrzymuję w Instytucie Onkologii wlewy z kwasu zoledronowego, który ma zapobiec wystąpieniu przerzutów do kości.
Dzięki Waszej życzliwości i wsparciu nie tracę wiary w to, że powróci jeszcze całkowita sprawność barku i całej ręki, a rak będzie tylko wspomnieniem z przeszłości.
Bardzo dziękuję za każdą pomoc, każdy uśmiech i życzliwość, za każdą, przekazaną na moje subkonto w Fundacji Rak’n’Roll, złotówkę.
Fundacji dziękuję za opiekę i pomoc.
***
Mam na imię Elżbieta. Mam 57 lat. Do lipca 2022 roku prowadziłam spokojne, szczęśliwe życie. Mąż, dwóch synów, troski i radości codzienności. Praca, która dawała mi wiele satysfakcji, pozwalała rozwijać się i realizować w otoczeniu fajnego zespołu ludzi. W lipcu 2022 r., po badaniu USG piersi pani doktor wykonująca je wypowiedziała zdanie: jest guz w piersi, trzeba będzie powalczyć. To zdanie to była kropka do mojego dotychczasowego życia. Nastąpił czas szybkiej, pogłębionej diagnostyki. Od tego momentu nie było już dobrych medycznych wiadomości.
Kolejne badania pozwoliły nazwać tego, który spowodował, że rozpadłam się na kawałki: nowotwór złośliwy piersi, rak naciekający przewodu, potrójnie ujemny – bardzo szybko rosnący. Szok i niedowierzanie. Ja, okaz zdrowia. Jak to możliwe? To i wiele innych pytań wirowało w mojej głowie. Ten etap pytań staram się już zakończyć. Przyszedł czas na walkę z rakiem. Znam wroga. Lekarze mi go przedstawili. Teraz wojna. Muszę ją wygrać.
Jestem otoczona silną drużyną ludzi mnie wspierających i dodających sił – to moja rodzina, znajomi – teraz wiem, że przyjaciele. Jestem silna ich siłą i wiem, że bez nich byłoby bardzo źle i trudno. Jestem w trakcie chemioterapii. Plan jest taki: 4 chemioterapie czerwone, 12 chemioterapii białych, następnie operacja mastektomii radykalnej wraz z wycięciem węzłów chłonnych, potem radioterapia. Wiem, że trudny czas przede mną. Ale myślę, że ogromna chęć pokonania raka pozwoli mi przejść przez ten trudny etap. Jestem pod bardzo dobrą opieką lekarzy z Instytutu Onkologii w Warszawie. Niestety moja choroba, choć w dużym zakresie refundowana przez NFZ pochłania również duże środki finansowe, które refundowane nie są lub refundowane są częściowo. Są to koszty leków, wyjazdów z Warszawy do Łodzi do Poradni Genetyczno-Onkologicznej, koszty rehabilitacji i wiele innych, które pojawią się w trakcie kolejnych etapów leczenia.
Zwracam się do Was z prośbą o wpłaty na moje subkonto. Wasze wsparcie jest dla mnie nieocenione i pomoże mi skoncentrować siły na walce z chorobą, bez stresu związanego z pytaniem, czy sprostam temu finansowo. Bardzo dziękuję za każdą wpłaconą złotówkę.