Moja historia z czerniakiem – obecna sytuacja
Od ponad dwóch i pół roku walczę z czerniakiem w IV stadium – agresywnym nowotworem skóry, który od początku był uznany za nieuleczalny. Kiedy zaczynałem leczenie, miałem liczne, ogromne przerzuty – największy guz miał wymiary 13,4 cm x 8 cm. Dziś, dzięki ciągłej terapii, zmiany znacznie się zmniejszyły – największa ma obecnie 4 cm x 2 cm.
Co dwa tygodnie dojeżdżam do Warszawy na immunoterapię lekiem Nivolumab. To on utrzymuje mnie przy życiu – bez tego leczenia choroba szybko by wróciła. Terapia daje efekty, ale niesie też skutki uboczne – zmagam się z zapaleniem stawów i mięśni, silnymi wysypkami skórnymi i problemami z pamięcią.
Na co dzień ponoszę wiele kosztów leczenia – to m.in. leki (w tym sterydy), prywatne konsultacje specjalistyczne, rehabilitacja, podróże do Warszawy, dieta wspomagająca leczenie i zabiegi stomatologiczne.
Nie walczę tylko dla siebie – walczę przede wszystkim dla mojej rodziny. Mam wspaniałą żonę Joannę, która każdego dnia wspiera mnie z ogromną siłą, i dwie cudowne córeczki: Julię (12 lat) i Maję (9 lat). To one są moją największą motywacją, by nie poddawać się nawet w najtrudniejszych chwilach.
Z natury jestem tym, który pomaga innym. Na co dzień jestem czynnym strażakiem ochotnikiem oraz żołnierzem Wojsk Obrony Terytorialnej. Pomaganie innym to dla mnie coś naturalnego – dlatego sam organizuję i współorganizuję zbiórki dla potrzebujących.
Dziś sam potrzebuję wsparcia. Każda forma pomocy – nawet najmniejsza – pozwala mi kontynuować leczenie, walczyć z chorobą i spędzać czas z rodziną, która daje mi siłę. Dziękuję z całego serca za każdą okazaną pomoc.
***
Kochani,
Wasze wsparcie w ostatnim roku było nieocenione, bardzo za nie dziękuję!
Nadal potrzebuję Waszej pomocy, przeznaczę ją m.in. na dojazdy do Warszawy co dwa tygodnie, zakup leków, suplementów, opłacenie wizyt lekarskich. Cały czas też szukam kolejnych możliwości leczenia, nawet za granicą – dam znać, jeśli tylko się pojawią.
Mam na imię Darek, mam 40 lat. Jestem ojcem dwóch cudownych córeczek Julii i Mai, dla których tak bardzo chcę żyć. Jestem człowiekiem o wielu pasjach. Od 2018 roku służę w strukturach Ochotniczej Straży Pożarnej w Dobrczu. Przed chorobą czynnie uczestniczyłem w akcjach ratowniczo-gaśniczych oraz edukacyjnych i społecznych. Udzielałem się społecznie przez m.in. pokazy pierwszej pomocy w szkołach, stworzyłem akcję zbiórki nakrętek do serc w gminie Dobrcz, brałem aktywny udział w „Bitwie o Wozy”, jak również prowadziłem młodzieżową drużynę pożarniczą. Oprócz tego w 2021 roku rozpoczęła się moja przygoda z wojskiem, dzięki czemu mogę działać na rzecz obrony naszej ojczyzny.
Choroba wkradła się w moje życie niespodziewanie, nie było żadnych objawów. W lutym 2023r podczas badań USG zidentyfikowano u mnie zmiany w węzłach chłonnych. Zlecono pobranie węzła chłonnego do badania histopatologicznego i okazało się najgorsze – czerniak z przerzutami do węzłów chłonnych. Choroba zabrała mi i mojej rodzinie stabilizację, spokój. Rozdziera mi serce, gdy patrzę na moje córeczki, które każdego dnia modlą się o moje zdrowie…
Bardzo chcę żyć!