Mam na imię Viola i jestem nauczycielką. Zanim zachorowałam, praca była moją pasją, tworzyłam własne materiały do nauki języka angielskiego, poradniki do pracy z nastolatkami, występowałam na konferencjach metodycznych, pisałam artykuły językoznawcze. Przed chorobą stworzyłam także ogólnodostępny, niekomercyjny projekt edukacyjno-rozwojowy dla kobiet. Zawsze służyłam innym, nigdy nie prosiłam o pomoc.
Pewnego pięknego lipcowego ranka 2022 roku usłyszałam słowa, które nie pasowały do mojego grafiku pracy, planów i marzeń. Słowa brzmiały „Ma pani ostrą białaczkę szpikową. Czy jest pani gotowa na długie leczenie?” Byłam w szoku. Nie rozumiałam lekarza. Czy jestem gotowa na długie leczenie? – powtórzyłam w myślach. Zamiast pojechać nad morze, chodzić po gorącym piasku i wystawiać twarz ku promieniom słońca, mam zostać tu na oddziale hematologicznym? „Bez terapii przeżyje pani góra dwa-trzy miesiące…” — dodał lekarz, jak gdyby usłyszał moje myśli.
Chciałam uciec ze szpitala, schować się i zniknąć. Całe szczęście mogłam liczyć na wsparcie mojej kochanej rodziny: męża i dzieci. „Jesteś silna!”, „Dasz radę!”, „Kto, jak nie ty?!” – przekonywali. A ja wcale nie byłam silna. Byłam załamana i przerażona. Z natury jestem jednak uparta i zadaniowa. Przypomniałam sobie wtedy cytat „Jeśli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz także tego dokonać”. A ja widziałam siebie oczami duszy jako zdrową, szczęśliwą kobietę. Postanowiłam — Pokonam chorobę! Nie dam się złamać.
Przeszłam pięć mocnych cykli chemioterapii. W trakcie leczenia miałam różne skutki uboczne i powikłania charakterystyczne dla białaczki szpikowej: wyzerowane wyniki krwi, epizody gorączki neutropenicznej, zakażenia bakteryjne, wirusowe, grzybicze i w konsekwencji — wstrząsy septyczne. Zdiagnozowano u mnie również zakrzepicę żyły podobojczykowej, utratę słuchu oraz niebezpieczne zakażenie zatok, które zostało zakończone operacją. Każdy dzień przynosił nowe troski, a każde powikłanie leczono tygodniami. Fizycznie i psychicznie byłam zdewastowana, ale nigdy nie zabrakło mi woli życia.
Po 9 miesiącach pobytu w szpitalu okazało się, że leczenie nie przyniosło takich rezultatów, jakich oczekiwałam. Lekarze zaproponowali mi przeszczep komórek macierzystych szpiku kostnego. Niestety spotkał mnie kolejny zawód — przeszczep od rodzeństwa okazał się niemożliwy ze względu na brak zgodności tkankowej. Rozpoczęto poszukiwania dawcy niespokrewnionego. Po tygodniu łez i nieprzespanych nocy, dzięki nieustającemu wsparciu rodziny i przyjaciół, zaczęły się we mnie budzić optymistyczne myśli. Odzyskałam spokój i nadzieję. Teraz czekam na mojego genetycznego bliźniaka.
Aktualnie nie mogę być aktywna zawodowo. Moje wynagrodzenie chorobowe jest niewielkie, a wydatki na nowe potrzeby związane z powrotem do zdrowia znacznie wzrosły. Mam nadzieję, że Twoje bezinteresowne wsparcie pozwoli mi zgodnie z zaleceniami korzystać z leczenia farmaceutycznego i opieki medycznej. Dzięki Tobie mogę powrócić do życia, zdrowia i mojej edukacyjnej działalności. Dziękuję za każdą, najdrobniejszą wpłatę.