Kochani!
W imieniu Mamy dziękuję za pomoc i wsparcie – Rodzinie, Przyjaciołom, Znajomym i Nieznajomym! Bez Waszej hojności leczenie Mamy byłoby niemożliwe.
Jeszcze niedawno po zakończonej chemioterapii czekałyśmy na wyniki. Byłam pewna, że wiara potrafi czynić cuda! I póki co – mamy ten nasz cud! Wniosek z dwóch ostatnich badań tomografii komputerowej mówi sam za siebie: nie wykazano wznowy ani rozsiewu! Dziada nie ma! My się nie poddajemy i walczymy dalej! Mama jest silną babką i nie lubi być zdana na innych.
Choroba jednak to zmieniła i skutki uboczne leczenia dają się we znaki. Przyjmowane na stałe leki, spowodowały duże osłabienie organizmu. Coraz częściej pojawiają się problemy z koncentracją i ruchem. Mama wymaga dalszej rehabilitacji. Zebrane poprzednio środki zostały w całości przeznaczone na dojazdy, wizyty u specjalistów, zakup leków oraz usługi opiekuńcze. Koszty związane z leczeniem są dużym obciążeniem finansowym dla naszej rodziny. Dlatego zaczynamy zbiórkę od nowa i po raz kolejny proszę Was o wsparcie! Każde udostępnienie zbiórki, każda nawet najmniejsza wpłata jest istotna i w znaczny sposób poprawi komfort leczenia Mamy oraz zwiększy jej szanse na powrót do normalnego życia
***
Ta wiadomość spadła na nas jak grom z jasnego nieba… Tak najczęściej zaczynają się na forach wpisy osób, których ktoś z rodziny został dotknięty chorobą nowotworową.
Nie inaczej było w naszym przypadku.
Mam na imię Kasia i piszę w imieniu mojej mamy Marii, wśród znajomych i rodziny znanej jako Jola.
W maju 2022 roku zdiagnozowano u niej złośliwy nowotwór płuc. Najgorszy z możliwych. Ogólnie czytając rokowania, nie powinno jej już tutaj być, jednak ona postanowiła walczyć! Nie tylko dla siebie, ale również dla mnie i mojego synka — Olusia, który jest oczkiem w głowie Babci.
Ja sama założyłam rodzinę w Niemczech, gdzie mieszkam i pracuję. Ze względu na to, że Mama jest osobą samotną, a ja jestem jej jedynym dzieckiem, chciałam przenieść leczenie do Niemiec. Jednak „startych drzew się nie przesadza” i ostatecznie mama zdecydowała o leczeniu w Polsce.
Mama przeszła leczenie radykalne, tzn. jednoczasową radio-chemioterapię, następnie profilaktyczne naświetlania mózgu. Samo leczenie zniosła bardzo dzielnie i dla mnie stała się bohaterką. Po raz kolejny udowodniła, jaką jest silną kobietą!
Z czasem pojawiły się efekty uboczne leczenia, takie jak: polineuropatia obwodowa, coraz częstsze i większe dolegliwości bólowe, osteoporoza, bezsenność, problemy z koncentracją oraz ciągłe zmęczenie.
Objawy te były jednak niczym w porównaniu z nadzieją na zatrzymanie choroby.
22.12.21 otrzymaliśmy najpiękniejszy prezent świąteczny — „dziada” nie było!
Miałyśmy nadzieję, że tak już zostanie.
Niestety, kontrolne badania tomografii komputerowej z czerwca wykazały nawrót raka. Dalsze badania potoczyły się bardzo szybko i ostatecznie zdecydowano o wycięciu części płuca. Dzięki temu mama zwiększyła szansę na zatrzymanie choroby, a może nawet na całkowite wyzdrowienie.
Dzisiaj, kiedy piszę tę notatkę, mija miesiąc od operacji. Wycięto mamie 2 płaty płuca oraz znaczną część węzłów chłonnych. Doszło do pooperacyjnego zapalenia oskrzeli. Z tego powodu mama nie mogła uczestniczyć w naszym ślubie i weselu, co było dla niej kolejnym ciosem, czekała na te chwile całe życie. Dla mnie było to również bardzo traumatycznym przeżyciem. W tych ciężkich chwilach uwierzyłam w słowa przyjaciela, który powiedział: „skoro jej nie będzie na waszym ślubie, to musisz wierzyć, że dzięki operacji będzie na waszej drugiej, piątej i dziesiątej rocznicy ślubu”. I tego się trzymamy!
Przed mamą jeszcze długa droga i dalsza walka o zdrowie. Mama jest już bardzo zmęczona chorobą i czasami miewa gorsze dni. Staram się jak najczęściej bywać w Polsce i wspierać mamę. Wiele spraw można załatwić na odległość, niestety przytulić nie można. Po operacji mama musi na nowo nauczyć się oddychać i zawalczyć o swoją sprawność.
Czeka ją długa rehabilitacja i kolejne 4 cykle chemii. Wiem, że już nigdy nie będzie tak, jak przed chorobą, ani jak przed operacją.
Mama potrzebuje wsparcia finansowego na rehabilitację, dojazdy do placówek medycznych, prywatne wizyty u specjalistów, lekarstwa.
Serdecznie dziękuję rodzinie, wszystkim znajomym i nieznajomym za okazaną pomoc i dobre serce. Bez Waszego wsparcia to wszystko, co osiągnęliśmy do tej pory, byłoby niemożliwe.
Moim marzeniem jest, aby mój synek miał jak najdłużej babcię, która może brać go na ręce, przytulać i patrzeć, jak dorasta.
Dlatego proszę Was o pomoc. Pomóżcie mamie zawalczyć o jej zdrowie i samodzielność!