Mam na imię Bartosz. Mam 44 lata, jestem mężem i ojcem dwójki dzieci. W połowie zeszłego roku zauważyłem, że mój brzuch z prawej strony stał się nienaturalnie powiększony. Zabieg przeprowadzony w szpitalu nie przyniósł natychmiastowej odpowiedzi. Konieczne było badanie histopatologiczne pobranego wycinka, a mnie założono dren umożliwiający odpłynięcie płynu zgromadzonego wewnątrz jamy brzusznej. Po trzech tygodniach oczekiwania otrzymałem diagnozę -nowotwór i zalecenie poddania się kolejnej operacji, bez gwarancji powodzenia. Planowana na wiele godzin, została przerwana po 4, ponieważ guz okazał się być wielkości piłki do futbolu i był niemożliwy do usunięcia. Lekarze pobrali kolejny wycinek wielkości pięści oraz założyli mi drugi dren.
Po trzech tygodniach otrzymałem kolejną straszną wiadomość, po której mój świat legł w gruzach – nowotwór złośliwy prawego dołu biodrowego. (Nowotwór złośliwy tkanki łącznej i tkanki miękkiej głowy twarzy i szyi, guz kątnicy oraz wycieki z przetoki spowodowane pękającymi jelitami). Jest to drugi taki przypadek w Polsce – stan nieoperacyjny.
W tej chwili przyjmuję chemioterapię, otrzymuję także morfinę. Niestety dla mnie, część leczenia jest nierefundowana, a jedyne nasze przychody to pensja żony, która ledwo wystarcza na przeżycie. Koszt odpowiednich opatrunków jest bardzo wysoki. Biorąc pod uwagę konieczność ich bardzo częstej wymiany oraz wysoki koszt leków nie jesteśmy w stanie ich sfinansować. Dlatego zwracam się do Państwa z ogromną prośbą o wsparcie finansowe i pomoc w chorobie.