Witam serdecznie! Mam na imię Ania i mam 45 lat. Od marca 2019 roku choruję na raka piersi Her 2+++. Jedno wiem, dzięki Wam się nie poddam, będę walczyć!!!
Od momentu diagnozy dużo się zmieniło w moim życiu. Każdy dzień jest tym dniem, tym najważniejszym. Przeszłam wszystkie etapy mojego obecnego farmakologicznego leczenia, m.in. operację, chemioterapię, radioterapię, brachyterapię i immunoterapię. Jestem w trakcie hormonoterapii, która ma trwać łącznie 7 lat.
Szczęśliwie, dzięki Wam, otrzymałam podwójną blokadę – pertuzumab, który w związku z tym, że moje leczenie rozpoczęło się od operacji, nie był refundowany. To dzięki Wam miałam możliwość otrzymania pełnego farmakologicznego leczenia, to dzięki Waszemu wsparciu udało się też mnie włączyć do Ratunkowego Dostępu do Technologii Lekowej, ten etap mam za sobą.
Teraz niweluje skutki chemioterapii, która dała mojemu ciału i zdrowiu do wiwatu, jestem objęta pełna diagnostyką, rehabilitacją, leczeniem kontrolnym i na to będą przeznaczone zebrane dzięki wam środki – na powrót do życia.
Moją historię już znacie.
15 marca 2019 roku zdiagnozowano u mnie raka złośliwego piersi Her 2 +++, bardzo agresywną postać ze skłonnościami do przerzutów, w stopniu G1. Moment diagnozy zostanie w mojej pamięci na całe życie, gdyby nie wsparcie mojego męża poddałabym się i nie wiedziałabym co ze sobą zrobić, zadawałabym dalej pytania. Dlaczego ja? Jak długo będę żyć? Co mogę zrobić, aby tym co zostaną ułatwić życie beze mnie? To mój mąż postawił mnie do pionu w tym pierwszym okresie. Zaczął działać, umawiać moje wizyty, wozić na badania i doprowadził mnie do pierwszego etapu mojej walki – operacji. Na tym etapie obudziłam się z tego „snu” i zaczęłam walczyć z tym „gadem”. Przeszłam kolejne etapy chemioterapię – 16 cykli, radioterapię, brachyterapię, immunoterapię. Przede mną 7 lat hormonoterapii. Każdy etap dodawał mi nowych sił aby walczyć. Każdy kolejny etap był dla mnie następnym krokiem w uzyskaniu celu – wyzdrowieć, aby żyć. Każdy kolejny nowy etap był dla mnie też lękiem czy dam radę. Dałam radę – musiałam dać radę, chemia nie powaliła mnie na kolana, nie dałam się.
Życie jest pięknie i cudowne i nic tylko trzeba żyć dalej doceniać każdy dzień, każdego człowieka, każde życie. Gdyby nie Wy i Fundacja Rak’n’Roll, to moje życie od operacji byłoby zagrożone postępującą chorobą. Gdyby nie Wy i Wasza pomoc nie mogłabym się leczyć w takim zakresie. Moje życie toczy się dalej dzięki Wam, dalej się leczę, jestem pod stałą opieką lekarską i nie zamierzam się poddać.
Z całego serca dziękuję WAM WSZYSTKIM za każdy dzień życia, za szansę, za to, że ze mną jesteście. Tak trudno byłoby przechodzić przez to wszystko samemu. Dziękuję… to zawsze będzie za mało.