Moi Drodzy,
pragnę wyrazić moją szczerą wdzięczność za ogromne wsparcie i życzliwość, z jaką się spotykam. Dziękuję za Wasze ogromne serca i za to, że dajecie mi siłę i pewność, że mogę na Was polegać. Jestem wzruszona Waszą szczodrością i empatią. Dziękuję za 1,5%, dzięki tym środkom mogę dalej walczyć o swoje zdrowie.
Moja walka trwa. Mimo że leczenie molekularne jest skuteczne, pojawiają się zawirowania zdrowotne. Wystarczy, że w ciele wystąpi niewielka zmiana, natychmiast musi być naświetlona, żeby się nie rozprzestrzeniła. Nie ma miesiąca bez badań kontrolnych diagnostyki, konsultacji i rehabilitacji. Wszystkie te działania są jednak po to, by mieć chorobę pod kontrolą i jak najszybciej usunąć wszelkie zmiany nowotworowe.
Wszystkie środki przeznaczam na walkę ze skutkami chemii, radioterapii, suplementację. Swoją siłę czerpię ze wsparcia najbliższych, przyjaciół i znajomych, którzy dopingują i mnie wspierają. Każda wpłata ma znaczenie i za każdą serdecznie i z całego serca dziękuję.
***
Mam na imię Agnieszka, mam 51 lat.
W kwietniu 2020 roku, tuż po operacji wycięcia części płuca, usłyszałam diagnozę – rak gruczołowy wieloogniskowy. W pierwszej chwili pomyślałam, że to pomyłka. Ja? Prowadząca zdrowy tryb życia, niepaląca, bez obciążeń genetycznych, uprawiająca sport…przecież to niemożliwe. A jednak. Ta informacja wywróciła do góry nogami moje życie. Kolejne badania wykazywały nowe zmiany, tym razem na wątrobie. Natychmiastowe przeprowadzenie operacji było niezbędne do dalszego leczenia. Na tym etapie spotkałam niezwykłego profesora, który dał mi nadzieję i powiedział, że wszystko będzie okej. Rokowania były dobre. Wtedy miała mnie czekać jeszcze tylko chemia uzupełniająca i koniec najtrudniejszego. Niestety, pół roku później wykryto guz w mózgu, pojawił się też progres nowotworu w płucach. Przeszłam kolejną chemię i operację głowy. Zamiast postępów leczania, pojawił się kolejny progres nowotworu, który został sklasyfikowany jako niezwykle rzadki przypadek. Dla optymistki takiej jak ja,nie ma rzeczy niemożliwych. Moja sytuacja jeszcze bardziej napędza mnie w drodze do zdrowia, bo tak to właśnie postrzegam. Mam do czego wracać. Czekają na mnie super praca w Urzędzie Stanu Cywilnego, dwie dorosłe córki, mąż i wnuczka, o której przyjściu na świat dowiedziałam się w trakcie stawiania diagnozy.
Zbieram na walkę ze skutkami chemii, leki, suplementację wzmacniającą, dojazdy do placówek medycznych, konsultacje lekarskie i badania. Wszystko dla siebie i najbliższych, żebym mogła wrócić do pracy i udzielić jeszcze wielu ślubów. Chcę też będąc zdrowa zrobić jeszcze wiele swetrów na drutach, to moja największa pasja, do której wróciłam podczas choroby. Z tego i ze wsparcia najbliższych, przyjaciół i znajomych, którzy mi dopingują i mnie wspierają czerpię wielka siłę. Każda wpłata ma dla mnie znaczenie i za każdą dziękuję z całego serca.